piątek, 25 lipca 2014

Rantia

Ehh. Właśnie skończyła się 4 lekcja. Długa przerwa trwa. Rantia siedzi sama na podwórku.
~Jest super... ~Aniołek
~Debile... Idźcie do niej. No już!~ Demon
~Podobno jej nie lubisz. ~Czarownik
~Jeszcze bardziej nie lubię, jak się na nią gapicie i wzdychacie, bez sensu. Jest sama! Lepszej okazji nie będzie.
~A jeśli...
~Tchórze i tyle. To wyzwanie i macie albo je zaakceptować natychmiast, albo porzucić po wsze czasy i przestać wzdychać. ~Haker
~Święte słowa ~D.
~Ja się boję... ~A.
~Mam was dość!
/Demon/
Podszedłem do Rantii. Nie mam pojęcia co ci dwaj w niej widzą. Fajna dziewczyna, ale szczerze bardziej podoba mi się jej sowa. Jakim idiotą trzeba być, żeby się wstydzić zagadać?
~Każdym oprócz ciebie... ~Cz.
-Cześć, śliczna! Mam jedno pytanie.
Rantia spojrzała na mnie.
-Hmm?
-Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy mam przejść jeszcze raz?
Rantia prychnęła.
-A mam cię walnąć?
-Możesz, kiedy tylko zechcesz. Pod warunkiem, że później dasz mi się zaprosić na kolację.
-Jesteś bezczelny.
Spuściłem głowę, zasmucony.
-Masz rację, przepraszam... Pozwolisz, że wynagrodzę ci to zapraszając cię do kina? Teatr? Dyskoteka? Jestem otwarty na propozycje.
-Nie odczepisz, się?
-Nie! - odpowiedziałem radośnie.
-Zgoda. Mogę iść z tobą w niedzielę do...

<To jak Rantia? Gdzie idziemy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz