niedziela, 31 sierpnia 2014

Czy ja śnię czy to się dzieje naprawdę?

Co ja teraz właściwie robię? To już jest szczyt wszystkiego, żebym musiała wychodzić przez okno... Villin odkryła, że się wymykam nocami i dla "mojego dobra" zamontowała alarm. Ja nie wiem co jej zrobię, zabicie to za mało, za mało! Jak mam w spokoju pracować jak ta mi drzwi zamyka? No niby mogę użyć czarów i w ogóle, ale pani "opiekunka" zorientuje się, że coś jest z nim nie tak. Ja jej kiedyś coś zrobię-będę miała przez to spore kłopoty, ale jaką satysfakcję... Niech ona lepiej zacznie się bać! Dobra, ale chwilowo to nie Villin jest najważniejsza, muszę pogadać z pewnym osobnikiem... Wyskoczyłam z okna (pierwsze piętro) zwinnie lądujac na nogach i szybko ruszyłam w stronę lasu. Brama była otwarta, nie żeby nawet zamknięta miała być przeszkodą, ale to ułatwia sprawę... 
***
Mieliśmy się spotkać pod wioską wampirów, oczywiście Lysander się spóźnia. Oparłam się o drzewo i czekałam, bo niby co innego miałam zrobić?
-20 minut spóźnienia Lys.. -powiedziałam odwracając się do wielkiego wilka, który stał za moimi plecami.- Co raz mniej przestrzegasz punktualności jak widzę.
Po tych słowach wilk, zalśnił żółtym światłem i powoli przemienił się w czarnowłosego mężczyznę.
-Nie bądź taka do przodu Ran.- Powiedział uśmiechając się wyzywająco.
-Nie zaczynaj... Czego chcesz?
-Wiesz czego chcę... - mruknął, i przybliżył się do mnie.
-Pytam poważnie.-powiedziałam przewracając oczami.
-Tak długo się nie widzieliśmy...-szepnął mi do ucha- Nie udawaj, że nie myślisz o tamtej nocy. Wiem, że chciała byś to powtórzyć...
-Wcale, że bym nie chciała słonko, a teraz powiedz mi czy poza twoimi miłosnym zachciankami masz mi coś jeszcze do wyznania. Uczęszczam do akademii jakbyś nie wiedział.
-Dalej udajesz nic niewiedzące dziecko?
-...
-Dobrze więc skoro wolisz najpierw konkrety. -powiedział bardziej do siebie niż do mnie i trochę się odsunął.- Kojarzysz może Eworena?
-Elfiego księciulka? Oczywiście, że kojarzę. -słowo ,,księciulka" wypowiedziałam z wyraźną pogardą.
-Dokładnie. Musisz go usunąć.
-Mogę wiedzieć dlaczego?
-Sergio mówi, że jest po stronie lamia's, przecież wiesz co za niedługo zrobią z jego pomocą.
-Hmmm... To już jakiś argument, a co z zapłatą?
-Przewrócił oczami- Już sama satysfakcja ci nie wystarcza co? Jeśli nikt nie domyśli się kto i jak to zrobił to dostaniesz swoją zapłatę.
-Czyli gra w ciemno. Mam nadzieję, że Sergio wie, że oszuści płacą najwyższą cenę...
-Nie zrobiła byś tego.
-Owszem zrobiła bym. Teraz TO są moje zasady.
-Możliwe...
Chciałam już odejść zostawiając Lysa samego, gdy ten chwycił mnie za nadgarstek.
-Lysandrze puść mnie.- odwróciłam się w jego stronę i odruchowo spojrzałam w jego oczy. Były ciemno pomarańczowe... Cholera!
-Lys? Wiem, że mnie słuchasz i wiem czego chcesz, ale nie dostaniesz tego teraz. I ty o tym wiesz.-powiedziałam dość chłodno i spokojnie jak na zaistniałą sytuację.
Lysander badał mnie wzrokiem przez kilka minut po czym puścił moją rękę, a jego oczy znowu przybrały barwę zieleni.
-Nie pozwalaj mu na to...- szepnęłam.
Lys przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował, wręcz powiedziałabym- zbyt namiętnie. Pozwoliłam sobie na minutkę zapomnienia i odwzajemniłam pocałunek,przecież chyba nic się się stanie, bo niby kto... O Ludzie! Oskar! Całkowicie zapomniałam, że mam chłopaka! Odskoczyłam od Lysa jak oparzona.
-Co się stało?... Przecież widzę, że czekasz na więcej. Wiesz, że mogę to dla Ciebie zrobić...- szepnął mi do ucha.
-Wiem Lysandrze, wiem... Ale nie dzisiaj, dobrze?
-Skoro tego sobie życzysz moja droga... ale pamiętaj, że następnym razem nie odpuszczę!
-Dobrze zapamiętam.- powiedziałam, cmoknęłam Lysa w usta i szybko się oddaliłam.
-Co ty sobie myślałaś? Całować (Ekhem, że nie powiem obściskiwać) się ze starszym o 4 lat facetem, posiadając chłopaka?- zapytałam sama siebie.
-Starszym? Przecież ty masz prawie tyle samo lat co on.- Loren dorzuciła swoje trzy grosze.- I nie jestem pewna czy Oskar jest Twoim chłopakiem...
-Że co proszę?
-Co Ci będę tłumaczyć? Chodź za mną to Ci pokażę!
Ruszyłam za Loren. Nagle sówka kazała mi się zatrzymać i wskazała na dwie osoby idące leśną ścieżką. Chwila... to Oskar i Eddard! Czy on... Ja chyba śnię- Ned właśnie przytula Oskara. I... zaraz, zaraz czy on ma zmiar... Własnym oczom nie wierzę! Ned właśnie "przycisnął" Oskara do drzewa i zaczął całować. Oni się obściskują! Ja chyba nie wytrzymam! Co innego jakby zdradzał mnie z inną dziewczyną, ale z chłopakiem? Skoro woli chłopaków to dlaczego na litość boską w ogóle pokazywał, że mu na mnie zależy?! Nie zamierzam tak tego zostawić i wrócić do domu. Podeszłam bliżej, nawet mnie nie zauważyli. Oparłam się o drzewo znajdujące się naprzeciwko "przyssawek" i czekałam aż raczą na mnie spojrzeć. Po 7 minutach Oskar zorientował się, że nie są sami. Nieźle się wystraszył. Odepchnął Neda i zaczął wyjaśniać:
-Rantia... to wcale nie tak... no... ja... my... Ned... to skomplikowane...
-Jasne, ja rozumiem zupełnie wszystko. Ale czy ty naprawdę nie mogłeś mi powiedzieć, że jesteś GEJEM!? ZROBIŁAM Z SIEBIE TOTALNĄ IDIOTKĘ, A TY MÓWISZ, ŻE TO SKOMPLIKOWANE!!!
Czułam jak po moim ciele rozpływa się dawno zapomniane uczucie- wściekłość. Jeszcze chwila, a stracę kontrolę... Tymczasem Oskar rzucił mi spojrzenie w stylu małego szczeniaczka, który właśnie napsocił i znowu zaczął wyjaśniać (znaczy próbował):
-To wcale nie jest tak... Ja wiem, że jesteś teraz zła... Powinienem był ci powiedzieć wcześniej, ale... nie wiedziałem jak.
-Zamknęłam oczy i powiedziałam przez zaciśnięte zęby- BO NAPRAWDĘ TRUDNO JEST GEJOWI ZERWAĆ Z DZIEWCZYNĄ!!! WYSTARCZYŁO DO JASNEJ CHOLERY POWIEDZIEĆ!!! POWIEDZIEĆ!!! NAPRAWDĘ ZA DUŻE WYMAGANIA!?
-Ale... bo...
-Przestań się na niego wydzierać!- wtrącił się Ned, zasłaniając sobą Oskara.
-No jasne bo ty jesteś święty Stark! Wiedziałeś, że razem chodziliśmy i nie mogłeś mi powiedzieć, że Oskar jest gejem?!
-A ty byś mi uwierzyła! No już to widzę!
-Bo tobie na pewno nie przeszkadzało, że jedzie na dwa fronty?!
-Przeszkadzało mi wyobraź sobie!!!
-Więc dlaczego nic nikomu nie powiedziałeś?!!!
Nie skończyło się tylko na wymianie zdań... Przywaliłam Starkowi z liścia,oczywiście on nie został mi dłużny i prawie natychmiast oddał mi prawym sierpowym. Zrobiłam szybki unik po czym kopnęłam go w brzuch, zachwiał się, ale nie upadł. Skoczył na mnie powalając mnie na ziemię "turlaliśmy" się na przemian okładając, do czasu aż do walki nie dołączył Trupek. Ugryzł mnie w ramię, a Stark -jak na dżentelmena przystało- wykorzystał to żeby przejąć nade mną przewagę...

Rantia

<Oskarze? Twój chłopak to damski bokser,a zwierzak to wampiro-podobny-demon, więc chociaż odrobinę napraw swoją reputację i poratuj swoją byłą dziewczynę, bo naprawdę nie wiem co będziesz musiał zrobić aby ją chociaż trochę udobruchać.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz