Co ja teraz właściwie robię? To już jest szczyt wszystkiego, żebym musiała wychodzić przez okno... Villin odkryła, że się wymykam nocami i dla "mojego dobra" zamontowała alarm. Ja nie wiem co jej zrobię, zabicie to za mało, za mało! Jak mam w spokoju pracować jak ta mi drzwi zamyka? No niby mogę użyć czarów i w ogóle, ale pani "opiekunka" zorientuje się, że coś jest z nim nie tak. Ja jej kiedyś coś zrobię-będę miała przez to spore kłopoty, ale jaką satysfakcję... Niech ona lepiej zacznie się bać! Dobra, ale chwilowo to nie Villin jest najważniejsza, muszę pogadać z pewnym osobnikiem... Wyskoczyłam z okna (pierwsze piętro) zwinnie lądujac na nogach i szybko ruszyłam w stronę lasu. Brama była otwarta, nie żeby nawet zamknięta miała być przeszkodą, ale to ułatwia sprawę...
***
Mieliśmy się spotkać pod wioską wampirów, oczywiście Lysander się spóźnia. Oparłam się o drzewo i czekałam, bo niby co innego miałam zrobić?
-20 minut spóźnienia Lys.. -powiedziałam odwracając się do wielkiego wilka, który stał za moimi plecami.- Co raz mniej przestrzegasz punktualności jak widzę.
Po tych słowach wilk, zalśnił żółtym światłem i powoli przemienił się w czarnowłosego mężczyznę.
-Nie bądź taka do przodu Ran.- Powiedział uśmiechając się wyzywająco.
-Nie zaczynaj... Czego chcesz?
-Wiesz czego chcę... - mruknął, i przybliżył się do mnie.
-Pytam poważnie.-powiedziałam przewracając oczami.
-Tak długo się nie widzieliśmy...-szepnął mi do ucha- Nie udawaj, że nie myślisz o tamtej nocy. Wiem, że chciała byś to powtórzyć...
-Wcale, że bym nie chciała słonko, a teraz powiedz mi czy poza twoimi miłosnym zachciankami masz mi coś jeszcze do wyznania. Uczęszczam do akademii jakbyś nie wiedział.
-Dalej udajesz nic niewiedzące dziecko?
-...
-Dobrze więc skoro wolisz najpierw konkrety. -powiedział bardziej do siebie niż do mnie i trochę się odsunął.- Kojarzysz może Eworena?
-Elfiego księciulka? Oczywiście, że kojarzę. -słowo ,,księciulka" wypowiedziałam z wyraźną pogardą.
-Dokładnie. Musisz go usunąć.
-Mogę wiedzieć dlaczego?
-Sergio mówi, że jest po stronie lamia's, przecież wiesz co za niedługo zrobią z jego pomocą.
-Hmmm... To już jakiś argument, a co z zapłatą?
-Przewrócił oczami- Już sama satysfakcja ci nie wystarcza co? Jeśli nikt nie domyśli się kto i jak to zrobił to dostaniesz swoją zapłatę.
-Czyli gra w ciemno. Mam nadzieję, że Sergio wie, że oszuści płacą najwyższą cenę...
-Nie zrobiła byś tego.
-Owszem zrobiła bym. Teraz TO są moje zasady.
-Możliwe...
Chciałam już odejść zostawiając Lysa samego, gdy ten chwycił mnie za nadgarstek.
-Lysandrze puść mnie.- odwróciłam się w jego stronę i odruchowo spojrzałam w jego oczy. Były ciemno pomarańczowe... Cholera!
-Lys? Wiem, że mnie słuchasz i wiem czego chcesz, ale nie dostaniesz tego teraz. I ty o tym wiesz.-powiedziałam dość chłodno i spokojnie jak na zaistniałą sytuację.
Lysander badał mnie wzrokiem przez kilka minut po czym puścił moją rękę, a jego oczy znowu przybrały barwę zieleni.
-Nie pozwalaj mu na to...- szepnęłam.
Lys przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował, wręcz powiedziałabym- zbyt namiętnie. Pozwoliłam sobie na minutkę zapomnienia i odwzajemniłam pocałunek,przecież chyba nic się się stanie, bo niby kto... O Ludzie! Oskar! Całkowicie zapomniałam, że mam chłopaka! Odskoczyłam od Lysa jak oparzona.
-Co się stało?... Przecież widzę, że czekasz na więcej. Wiesz, że mogę to dla Ciebie zrobić...- szepnął mi do ucha.
-Wiem Lysandrze, wiem... Ale nie dzisiaj, dobrze?
-Skoro tego sobie życzysz moja droga... ale pamiętaj, że następnym razem nie odpuszczę!
-Dobrze zapamiętam.- powiedziałam, cmoknęłam Lysa w usta i szybko się oddaliłam.
-Co ty sobie myślałaś? Całować (Ekhem, że nie powiem obściskiwać) się ze starszym o 4 lat facetem, posiadając chłopaka?- zapytałam sama siebie.
-Starszym? Przecież ty masz prawie tyle samo lat co on.- Loren dorzuciła swoje trzy grosze.- I nie jestem pewna czy Oskar jest Twoim chłopakiem...
-Że co proszę?
-Co Ci będę tłumaczyć? Chodź za mną to Ci pokażę!
Ruszyłam za Loren. Nagle sówka kazała mi się zatrzymać i wskazała na dwie osoby idące leśną ścieżką. Chwila... to Oskar i Eddard! Czy on... Ja chyba śnię- Ned właśnie przytula Oskara. I... zaraz, zaraz czy on ma zmiar... Własnym oczom nie wierzę! Ned właśnie "przycisnął" Oskara do drzewa i zaczął całować. Oni się obściskują! Ja chyba nie wytrzymam! Co innego jakby zdradzał mnie z inną dziewczyną, ale z chłopakiem? Skoro woli chłopaków to dlaczego na litość boską w ogóle pokazywał, że mu na mnie zależy?! Nie zamierzam tak tego zostawić i wrócić do domu. Podeszłam bliżej, nawet mnie nie zauważyli. Oparłam się o drzewo znajdujące się naprzeciwko "przyssawek" i czekałam aż raczą na mnie spojrzeć. Po 7 minutach Oskar zorientował się, że nie są sami. Nieźle się wystraszył. Odepchnął Neda i zaczął wyjaśniać:
-Rantia... to wcale nie tak... no... ja... my... Ned... to skomplikowane...
-Jasne, ja rozumiem zupełnie wszystko. Ale czy ty naprawdę nie mogłeś mi powiedzieć, że jesteś GEJEM!? ZROBIŁAM Z SIEBIE TOTALNĄ IDIOTKĘ, A TY MÓWISZ, ŻE TO SKOMPLIKOWANE!!!
Czułam jak po moim ciele rozpływa się dawno zapomniane uczucie- wściekłość. Jeszcze chwila, a stracę kontrolę... Tymczasem Oskar rzucił mi spojrzenie w stylu małego szczeniaczka, który właśnie napsocił i znowu zaczął wyjaśniać (znaczy próbował):
-To wcale nie jest tak... Ja wiem, że jesteś teraz zła... Powinienem był ci powiedzieć wcześniej, ale... nie wiedziałem jak.
-Zamknęłam oczy i powiedziałam przez zaciśnięte zęby- BO NAPRAWDĘ TRUDNO JEST GEJOWI ZERWAĆ Z DZIEWCZYNĄ!!! WYSTARCZYŁO DO JASNEJ CHOLERY POWIEDZIEĆ!!! POWIEDZIEĆ!!! NAPRAWDĘ ZA DUŻE WYMAGANIA!?
-Ale... bo...
-Przestań się na niego wydzierać!- wtrącił się Ned, zasłaniając sobą Oskara.
-No jasne bo ty jesteś święty Stark! Wiedziałeś, że razem chodziliśmy i nie mogłeś mi powiedzieć, że Oskar jest gejem?!
-A ty byś mi uwierzyła! No już to widzę!
-Bo tobie na pewno nie przeszkadzało, że jedzie na dwa fronty?!
-Przeszkadzało mi wyobraź sobie!!!
-Więc dlaczego nic nikomu nie powiedziałeś?!!!
Nie skończyło się tylko na wymianie zdań... Przywaliłam Starkowi z liścia,oczywiście on nie został mi dłużny i prawie natychmiast oddał mi prawym sierpowym. Zrobiłam szybki unik po czym kopnęłam go w brzuch, zachwiał się, ale nie upadł. Skoczył na mnie powalając mnie na ziemię "turlaliśmy" się na przemian okładając, do czasu aż do walki nie dołączył Trupek. Ugryzł mnie w ramię, a Stark -jak na dżentelmena przystało- wykorzystał to żeby przejąć nade mną przewagę...
Rantia
<Oskarze? Twój chłopak to damski bokser,a zwierzak to wampiro-podobny-demon, więc chociaż odrobinę napraw swoją reputację i poratuj swoją byłą dziewczynę, bo naprawdę nie wiem co będziesz musiał zrobić aby ją chociaż trochę udobruchać.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz