środa, 27 sierpnia 2014

Jestem chory.

<Aniołek>
Mam nadzieję, że wszyscy się zorientowali, że to na placu zabaw to był Dzieciak? Może zacznę prowadzić zajęcia dodatkowe pod tytułem: "Jestem Niańką"? Nie no dobra, to zły pomysł. Ale w sumie ciekawe, czy Dyrek da mi się zatrudnić w przedszkolu...
<Demon>
Nie! Proszę się nie sugerować tym idiotą! Żadnym z tych idiotów! Nie chcę mieć do czynienia z ŻADNYMI DZIECIAKAMI!!!!!
<Dzieciak>
EJ!!!!!!! Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
<Demon>
Hej! Mały, spokojnie! Nie myślałem o tobie! Przecież jesteś dużym chłopcem, co?
<Dzieciak>
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
<Demon>
Braciszku, maleńki! Ja tylko żartowałem! Dociera? Przestań płakać!
<Dzieciak>
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu ?
<Demon>
No dobra, kupię ci cukierki, co? I pójdziemy zagrać w Smerfy. Hmm?
<Dzieciak>
.................................. Jednorożec
<Demon>
No weź! Jednorożec? Dlaczego? Nie może być....
<Dzieciak>
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
<Demon>
No dobrze! Dobrze, ty mały szantażysto! Pójdziemy na jednorożce! Zadowolony? Ale przestań już.
<Dzieciak>
Dziękuję.
<Haker>
*facepalm*
Więc Ned zaciągnął mnie do Dyra. Nie jestem pewny co tam się stało, ale prawie na pewno Szósty postanowił zrobić ze mnie jakieś Medium, czy coś. Dziwnie się czułem, kiedy nagle zacząłem WIEDZIEĆ, ale nie miałem pojęcia, skąd wiem. Tak jakby coś zakryło mi wspomnienia i teraz zaczęły przeciekać jakieś urywki wiedzy. To o Zaklinaczach wiedziałem... Wiem, że dużo o tym czytałem  w Księgach. Ale nigdy nic nie znalazłem o Aurze Zaklinaczy. NIGDY. Jestem pewien. A kiedy spojrzałem dzisiaj na Dyrka to od razu wiedziałem, że JEST zaklinaczem.
Próbowałem to wszystko zrozumieć. Próbowaliśmy i wyszła burza mózgów. Zawsze się potwornie czuję po takiej burzy mózgów. Tym razem na szczęście nie zemdlałem, ale było blisko. Dyro wysłał mnie do Maestera Aemona. Wszedłem do klasy, gdzie mielliśmy lekcje.
-Dzień Dobry panie Wyvern. Cóż takiego się stało, że raczył pan do nas dołączyć na pięć minut przed końcem lekcji?
-Przepraszam - wydukałem. Maester Aemon nie był straszny, ale potwornie się czułem. - Byłem... u.... Dyrektora.... - Musiałem złapać się ściany, żeby nie upaść. - Źle się czuję......
-Widzę. - mruknął Maester.
Machnął ręką na manekin leżący na stole operacyjnym na środku klasy i manekin zniknął. Kazał mi się położyć i zawołał czy są jacyś ochotnicy, żeby mu asystować.
W klasie wybuchła dyskusja, ale po chwili podeszła do mnie Rantia. Aemon zaczął badać mój umysł, co jest BARDZO trudne, a po chwili kazał Rantii przynieść coś z zaplecza. W klasie panował szum, a ja parę razy usłyszałem sformułowanie: "królik doświadczalny". Nie było to zbyt przyjemne, ale nie bardzo mogłem się ruszyć. Maester kazał mi coś wypić, a potem zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszli. Zdaje się, że Maester chciał wyprosić Rantię, ale ona mu się nie dała. ♥♥♥
-W porządku. Oskar, zaraz powinieneś poczuć się lepiej. Usiądź. I najlepiej zdejmij koszulkę.
Posłuchałem. Maester zaczął się przyglądać znakom na mojej piersi.
-Niesłychane... - mruknął (kilka razy) - Runy ochronne, opiekuńcze i uzdrawiające. Kontrolujące bicie serca i oddychanie. Czyżbyś był Zombie, chłopcze, że potrzebujesz takich znaków?
-Nie wiem. Zawsze je miałem. - ciągle bolała mnie głowa, ale już mogłem swobodnie mówić. - Kiedy tracą moc, mam ataki o wiele gorsze niż to. Muszę je odnawiać co miesiąc.
-Hm, hm, hm... Zastanawiające.... Jak sądzę jesteś Krwawym Magiem? Jeśli następnym razem przytrafi ci się taki atak, to radziłbym ci to wypić. - podał mi buteleczkę. - To lek uspokajający i relaksujący. Złagodzi objawy dopóki nie będziesz sobie w stanie sam sobie poradzić. No dobrze...
W tym momencie do klasy wpadł Ned. Obrzucił obojętnym wzrokiem pustą klasę i Rantię mruknął jakieś Dzień Dobry Maesterowi i podszedł do mnie.
-Jak się czujesz? - spytał.
-Lepiej. Już dobrze...
-Panie Stark. Proszę wyjść. Oskar musi odpocząć...
-Już tylko odpocząć? To zabiorę go do domu. Mam powóz.
-Powinien pan wracać na lekcje. I ty również, młoda damo. - zwrócił się do Rantii.
-Dyrektor dał mi zwolnienie. Skoro Oskar ma odpocząć to go wezmę do domu.
Zero szacunku dla starszych. Oto cały Ned. Pomógł mi wstać. Rantia podała mi koszulkę. Planowo mieliśmy jeszcze trzy lekcje. Rantia odprowadziła nas na dół, kompletnie ignorując Neda (który prawie mnie niósł) dała mi buziaka na pożegnanie, rzuciła groźne spojrzenie Starkowi, mówiąc "Jeśli coś mu się stanie, osobiście cię zabiję" (słodka jest, czyż nie?) i pobiegła do klasy. Ned doprowadził mnie do powozu. Właśnie zadzwonił dzwonek na lekcje, ale połowa szkoły ciągle była na dworze. Ned rozejrzał się podniósł z ziemi niewielki kamyk i rzucił nim w Luosa (który oczywiście stał do nas tyłem).
Luos odwrócił się i podszedł do nas. Nie przejął się zbytnio tym, że właśnie oberwał kamieniem (prawie) w głowę.
-Czego chcesz?
-Oskar. Luos. Już się znacie. Luos zmywamy się ze szkoły. Idziesz z nami?
-Nie wiem...
-Świetnie, to ustalone. Wsiadaj. - Luos przewrócił oczami i wsiadł. Ned podniósł mnie i podtrzymał kiedy wsiadałem, bo ciągle chwiałem się na nogach.
-Dobra, to kiedy idziesz do Cynamona i po co jego  w to wciągasz?
-Wieczorem idziemy w trójkę. To mój chłopak. - Ned posadził mnie sobie na kolanach i ucałował.
Luos zmarszczył brwi.
-o ile pamiętam to ty chodzisz z Rantią? - zapytał mnie, ale odpowiedział mu Ned.
-To schizofrenia. W skrócie: Jedna jego osobowość kocha mnie, a druga Rantię.
-W skrócie Dwie moje osobowości kochają Neda, dwie Rantię, a piąta ma pięć lat i kocha jednorożca Dyrektora.
-To dyrektor ma jednorożca? - zdziwili się obaj.
-Nie wiedzieliście? Tak ma jednorożca. Różowego. ma na imię Gilan. Jest słodziutki.
-No dobra, po tym co zrobiłeś dzisiaj już mnie niczym nie zaskoczysz. - po czym Ned zwrócił się do Luosa. -Idziesz do nas, czy cię podrzucić do Akademiku?
-To Oskar mieszka u ciebie? hmm. - Zerknął na Neda, który ciągle trzymał mnie na kolanach i bawił się moimi włosami. - Chyba nie. Nie chcę wam przeszkadzać... Wpadnij po mnie wieczorem, jeśli serio mam iść z wami do Cynamona. Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz