Cynamon jest fajny. Ale i tak go nie lubię. Nie wiem czemu. Z Lilith nie miałem takich problemów mimo, że bez przerwy się podlizuje Nedowi. Nie mam pojęcia co mi odbiło. Zacząłem gadać po endomicku. To znaczy Szósty zaczął. Ja teraz już też praktycznie rozumiem. Z mówieniem mogę mieć problem, ale jakoś sobie poradzę. Z tym jest tak jak z moją szermierką. Wszystko sobie przypominam. Ale nigdy wcześniej nie mówiłem po endomicku.
Luos wreszcie odjechał. Nie żebym go nie lubił. Jest w porządku. Dogadujemy się. Jeszcze trochę i zostaniemy przyjaciółmi. Ale chciałem porozmawiać z Nedem w cztery oczy.
-Miałem zły sen. - powiedziałem w końcu. - Śniło mi się, że trzymam miecz. Miecz czarny jak noc z gwiazdą wprawioną w rękojeść. Miałem na sobie kolczugę ze smoczych łusek. Również czarnych. Byłem w wiosce. Gdzieś daleko. Może to była średniowieczna ziemia. I zabijałem. Wszystkich. Widziałem krew. Słyszałem krzyki. Ludzie uciekali a ja ich goniłem. I mnie to cieszyło. A potem przyszedł Colin i powiedział, że już wszystkich zabiłem. I się śmiał. A ja też się śmiałem. Wiedziałem, że to złe i mnie to cieszyło..... Myślisz, że ja oszaleję?
-Nie. Oskar, nie myśl o tym. Każdemu zdarzają się realistyczne złe sny.
-Sny w których się zabija wszystko i wszystkich?
-Może. Nie myśl o tym. Obiecuje, że więcej ci się to nie przyśni. W porządku?
Ned przytulał mnie i mówił do małego dziecka. Chciałem mu wierzyć. Ale i tak strach pozostał. Musnąłem jego usta własnymi, zanim ruszyliśmy dalej.
Ned obejmował mnie w pasie kiedy szliśmy.
-Naprawdę zamierzasz zostać Zaklinaczem? - spytałem.
-Może. Jeśli mi się uda....
-A jeśli się nie uda to zginiesz. - zauważyłem. - Jeśli demon cię oszuka, albo....
-Oskar! Zdaję sobie z tego sprawę. Będę uważać.
-Wiem. Ale i tak się będę martwić. Kocham cię.
Ned zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy. Oparł mnie o najbliższe drzewo i zaczął całować. Przyciągnąłem go do siebie. Moje ręce wędrowały po jego ramionach, plecach... i niżej. Właśnie wtedy znalazła nas Rantia.
sobota, 30 sierpnia 2014
Mega wtopa. Ale poważnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz