Siedziałem z Nedem w pokoju i przeglądałem książki. Mniej więcej udało mi się już nadgonić z materiałem i radziłem sobie z większością przedmiotów. W większości nauka zaklęć przychodziła mi szybko, a podstawowe zasady zdawały się być już wcześniej w mojej głowie. Tak, jakbym w gimnazjum omawiał coś, co przerobiłem już w przedszkolu. Trochę dziwne, ale nie narzekam. Przynajmniej sobie radzę.
Wydaje mi się, że ogień to mój żywioł. Słucha mnie zawsze, a słowa rozumiem instynktownie. Ale z resztą żywiołów też sobie świetnie radzę. Nawet z czarami, których inni muszą się uczyć pół lekcji, radzę sobie znośnie po paru minutach. Z historią jest tak, że większość znam z opowieści. Różne wymiary mają różne historie i to wszystko trzeba zapamiętać, ale da się zrobić. Nawet Ned tyle robi. Bo Neda nie obchodzi to wszystko, nic, a nic. Jeszcze go zmuszę, żeby się wziął za siebie! Zmuszę go!
Jeśli chodzi o kontrolę pogody to.... Jedyny przedmiot którego nie rozumiem. Trzeba mieć ogromny talent, żeby wywołać deszcz. A nauczycielka twierdzi, że to najprostsze co może być. A ja nawet z zamiecią lodową radzę sobie tysiąc razy lepiej!!! To znaczy prawie wcale, ale jednak. Takie życie.
Poza tym zostają jeszcze Zielarstwo, Eliksiry i Uzdrawianie. Ogólnie, jeśli widzę jakąś roślinę to potrafię "zgadnąć" na 90% jej zastosowanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o rośliny trujące, bądź antidota. A choroby ogólnie potrafię uzdrawiać.
Tylko kiedy idzie o nazwy... Nic mi nigdy nie pasuje. Czuję się tak, jakby Maester Aemon pokazywał mi stokrotkę i wmawiał mi, że nazywa się róża. Nie wiem skąd to mam. To nienormalne!
Jestem nienormalny.
A z Hipnozy i Iluzji... Próbuję się przygotować na test. Naprawdę! Ale, co mogłoby rozbawić kogoś takiego jak Dyrektor Shadow?!?
Zerknąłem na Neda... Taa... On by potrafił. Wyobraziłem to sobie i parsknąłem niepohamowanym śmiechem. Tak. Ned gdyby tylko zechciał dostałby od Dyra szóstkę.
-Z czego się śmiejesz?
-Co zamierzasz zrobić na test z Iluzji?
-Nic. A ty?
-Nie wiem... Oj Ned... Wiem co ty możesz zrobić, ale Dyro nie ma poczucia humoru i ja nie będę umieć go rozśmieszyć...
-On ma poczucie humoru. Tylko, trudno je zauważyć. Jest jeden sposób, który na 100% zadziała.
-Tak?
-Chodź tu do mnie - mruknął, sadzając mnie sobie na kolanach. Wyszeptał mi do ucha swój genialny pomysł.
-Mówisz, że to zadziała? Nie wiem, czy ja tak potrafię...
-Potrafisz! I zrobisz to rozumiesz?!?
-Nio, dobrze... Ale pod warunkiem, że ty zrobisz.......
Zdradziłem mu mój pomysł. Rzucił mi mordercze spojrzenie.
-Chyba cię coś! Nigdy w życiu!
-Nie, to nie. Więc zamierzamy zostać w czasie testu w domu, czy...
-Nie idziesz na wagary, zrozumiano?!?
Rzuciłem mu wymowne spojrzenie i wstałem. Kiedy byłem w drzwiach, zawołał jeszcze za mną:
-Dlaczego, ty zawsze musisz wygrywać, co??? Zrobię to, już dobrze?!?
Uśmiechnąłem się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz