Spóźniliśmy się na pierwszą lekcję. Moja klasa miała zastępstwo z Dyrem. Moje pojawienie się w szkole zdziwiło go jeszcze bardziej niż mnie. Dlaczego ja się na to zgodziłem???
Zdaje mi się że dyrek miał równie pracownicą noc co ja. Był jakiś taki nie ten tego i właściwie to po raz pierwszy zdarzyło mu się dać nam wolną lekcję. Tylko przez pół lekcji gadał coś o jakimś sprawdzianie. Jak dla mnie to zawsze wychodzi tak.
Wszyscy się starają i stają na głowie, a dyrektor i tak daje wszystkim 3.
Ja wychodzę na środek i się uśmiecham i dostaję 2.
W tym roku zrobił najtrudniejszy sprawdzian ever. Mamy go rozśmieszyć. Tyle że jego nic nie bawi. No chyba, że... gdyby mi się chciało dostałbym to 4 co najmniej. Ale po co? I tak mi się to na nic nie przyda. Przychodzę na lekcje tylko, żeby ojciec nie uznał, że powinien mnie wydziedziczyć. On jest jeszcze gorszy od dyra.
Lekcja się skończyła i poszedłem szukać Oskara. Właściwie to on znalazł mnie i Luosa. Rozmawialiśmy całą przerwę. Oskar wspomniał coś, że mamy go później szukać w przedszkolu. Co on ma do tych dzieci?!?
Na lekcji Luos udawał że mnie nie widzi.
-Co jest? - spytałem. - o coś ty się obraził??
-Moglibyście nie kleić się do siebie przynajmniej w szkole!!! To chore!
-Mówiłeś że moje preferencje ci nie przeszkadzają....
-Nie. Przeszkadza mi to że bez przerwy się do siebie kleicie. Gdybyś się obściskiwał z dziewczyną też by mi przeszkadzało.
-No dobrze, dobrze! Przecież nic nie robimy!
Od razu się obściskujemy!! To był tylko jeden buziak! Przecież cała szkoła wie że Oskar chodzi z Rantią, więc nikt nas razem nie może przyłapać. Chyba że Rantia zacznie rozpowiadać na lewo i prawo, że jesteśmy parą. Wtedy nie będę już zaprzeczać.
No co? To aż takie złe że chcę być że swoim chłopakiem??
Po lekcjach wróciliśmy razem (ja i Oskar) do domu. Oskar twierdzi, że powinienem przygotować się na Szermierkę. Co on tam wie? Wolę zagrać na x-boxie w Gwiezdne Wojny. Po jakimś czasie Oskar uznał, że jestem nieznośny i do mnie dołączył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz