-Dobra, więc jak już jesteśmy wszyscy, to zamknę drzwi na klucz i wyślę Lilith, żeby przypadkiem nikogo nie wpuszczała. - powiedziałem kiedy przyszedł Luos. Dziewczyn jeszcze nie było. Niech nie przychodzą!!! Szkoda, że Oskar ma inne zdanie. To nie moja wina, że Rantia go rzuciła!!!
-Ned! Czekamy. Przynajmniej aż przyjdzie Rantia.
-Skąd pomysł, że przyjdzie? Z tego co wiem, to aktualnie nas nienawidzi. Nas obu. - i w tej właśnie chwili do drzwi zapukała Rantia.
**************************************************
Yuuki przyszła spóźniona. Oskar twierdzi, że to nic wielkiego. Nie całe dwie minuty... I podobno to mnie zegarek źle chodzi... pff. Ja mu kiedyś coś zrobię.
Taaa. Jasne. Już to widzę.
Więc zeszliśmy do piwnicy, do sali treningowej. Nie zamierzałem nikogo wpuszczać do mojej kolekcji broni więc weszliśmy bokiem. Rantia patrzyła na mnie wiecznie niezadowolonym wzrokiem, mówiącym: Zabiję cię, kiedy tylko odwrócisz się do mnie plecami. Bez obaw. Nie zamierzam. Przez nią Oskar przez całą no miał omamy. Sam ją z przyjemnością wypatroszę.
-Dobra! Macie tutaj drewnianą broń. Luos, Oskar. Ćwiczcie razem. Pijawka, Ślicznotka! Wy razem. Znacie podstawy?!? Przyjmijcie pozycje!
Dobra. Rantia twierdzi, że nigdy nie walczyła mieczem. A idzie jej tak, jakby mi szło, gdybym udawał, że jestem beznadziejny. Instynktownie potrafi walczyć. I trenowała co najmniej kilka lat. Raczej bym sobie z nią poradził, ale na razie nie musi wiedzieć, że ja wiem.
Yuuki naprawdę po raz pierwszy trzymała miecz. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś aż tak często upuszczał miecz.
Od czasu, do czasu zerkałem na Oskara i Luosa. Oskar potrafił walczyć. Może nawet lepiej niż Luos. Ale bez przerwy gapił się na Rantię i koncentrował się na walce tylko kiedy na niego patrzyłem. Albo kiedy akurat Luos Przypadkiem w niego trafił. Bo ku mojemu zdumieniu Luos także bez przerwy gapił się na dziewczyny. Chociaż on raczej na Pijawkę.
/ktoś tu się zakochał! fiu fiu./
Po godzinie zarządziłem przerwę. Luos poszedł natychmiast podlizywać się Yuuki. Oskar został ze mną kilka chwil.
-Na lekcjach w Akademii też się tak zachowujesz?!?
-Nie wiem o czym mówisz...
-Bez przerwy się na nią gapisz! - może naprawdę powinienem wyluzować. Wiem, że Oskar ją kocha. I że to nie zmienia faktu, że mnie kocha. Ale ja jestem zazdrosny!
Byłem tak zdenerwowany, że kiedy Oskar wyszedł nie zauważyłem, że nie jestem sam.
Mało brakowało, a nie odwróciłbym się na czas. Nóż tylko mnie drasnął. Rantia patrzyła na mnie z nienawiścią. Na szczęście ciągle trzymałem miecz.
<Rantia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz