poniedziałek, 22 września 2014

Słodycze i nowa osóbka

Weszłam na scenę i wypowiedziawszy jedno krótkie zaklęcie, wyczarowałam, a dokładniej stworzyłam iluzję- deszczu czekoladowego! :D Sprawiłam też, że cała aula została przybrana słodyczami. Na środku biegał piankowy kotek, który gonił Sarę. Wszyscy byli zadowoleni- wszyscy poza dyrektorem. Co zrobić by i na jego twarzy wykwitł uśmiech? Niestety nie mam pojęcia. Postanowiłam pomęczyć jeszcze trochę Sarę i nasłałam na nią cukierkowe motylki. Przy okazji powinnam wspomnieć, że profesor Killer był naprawdę uradowany! Bawił się z nami łapiąc cukierki i watę cukrową. Chyba jedyny zabawowy nauczyciel. :) Nagle wydarzyło się coś czego nie przewidziałam- Ed rzucił w Rantię kulką z cukru, a ona nie pozostając mu dłużna oddała mu piankowym miśkiem. Oskar chciał żeby przestali, ale poskutkowało to tylko tym, że i on oberwał watą cukrową. Zanim się spostrzegłam, już wszyscy (w tym też profesor Killer i ja) rzucali się słodyczami. Wojna na jedzenie! Wszystko było by wspaniale gdyby w pewnym momencie nie oberwał też dyrektor. Gdy tylko wstał i strzepnął ze swojego ubrania cukier wydarzyło się coś naprawdę niesamowitego- Dyrektor Shadow rzucił watą cukrową w dyrektor Light! Ona rzuciła w innego nauczyciela, ten w jeszcze innego i nie minęła nawet minuta, a cała rada nauczycielska kleiła się od słodyczy.
Machnęłam ręką i iluzja zniknęła. Zeszłam zadowolona ze sceny i ruszyłam w stronę Rantii, która powiedziała, że dzisiaj razem ze mną wróci do akademika. Super nie? :D
Rantia wpadła na dość dziwny, ale naprawdę zabawny pomysł- użyła pani dyrektor jako "królika doświadczalnego" i zrobiła z niej pośmiewisko. Bardzo ryzykowne, ale chyba skuteczne bo dyrcio był naprawdę rozbawiony. Może się nie śmiał, ale był rozbawiony,a to już jest spore osiągnięcie! Gdy Rantia wróciła ze sceny podeszłam do niej i zapytałam:
-To jak idziemy już? Powiedz, że idziemy!
-Villin... Chciałabym zobaczyć co pokaże Oskar, chyba rozumiesz?- zapytała ze słodkim uśmiechem.
Znam ją już trochę i wiem, że ten uśmiech oznacza dokładnie "mam inne plany, daj mi teraz spokój".
-Dobrze rozumiem- odpowiedziałam niezrażona.- W takim razie muszę iść sama. Do zobaczenia w domu...- rzuciłam przez ramię i ruszyłam do akademika.

***
Siedziałam na kanapie i przeglądałam jakiś magazyn. Całkiem ciekawy, ale raczej nie w moim typie... nie interesują mnie mordercy i złodzieje. Tak w ogóle to skąd to się tutaj wzięło? Wzruszyłam ramionami i odłożyłam gazetkę  tam gdzie ją znalazłam. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Hmmm... To nie Rantia bo ona nie puka (prawie zawsze wparowuje do środka zatrzaskując później z hukiem drzwi), Sara też nie, bo ona lubi niezauważona wejść do środka. Więc kto to może być?
Szybko pobiegłam otworzyć drzwi. Po drugiej stronie stała śliczna dziewczyna z walizką. Bez zbędnych ceregieli wciągnęłam ją do środka.
-Jestem Villin, a ty to zapewne Aina, pani dyrektor coś o tobie mówiła. Będziesz mieszkała razem z nami?
-Z nami?...- zapytała rozglądając się po salonie.
-Tak. Ze mną, Sarą i... z Rantią, ona się przecież wścieknie. Ale szybko jej przejdzie, ona już taka jest. Nikogo nie lubi i wszystko jej przeszkadza. Nie przejmuj się zbytnio jej zachowaniem.
-Yyyyy... Dobrze.
-Powiedz skąd przyjechałaś?
Zapytałam i pobiegłam do kuchni po coś do picia.
-Przyjechałam z...
-Chcesz herbaty czy wolisz jakiś sok?
-Może być herbata, ale wracając do...
-Ile słodzisz?
-Łyżeczkę. Więc przyjechałam z...
-A widziałaś już szkołę?- zapytałam przynosząc herbatę.
Z wyraźną irytacją w głosie odpowiedziała:
-Nie nie widziałam. Przyjechałam z... Zresztą nieważne...
-Ważne, nieważne i tak się kiedyś dowiem.- powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-Hmmm... A gdzie będę spała?
-U Ranti jest wolne miejsce, ale ona prędzej Cię zabije niż pozwoli spać ci w swoim pokoju. Więc albo na kanapie o tutaj-wskazałam sofę na której siedziałyśmy- albo z nami o tu.
Chwyciłam ją za rękę i zaciągnęłam do sypialni. Rozejrzała się po pokoju i wyczarowała sobie łóżko. Gdy skończyła zapytała:
-Mogłabym zrobić tu mały remont?
-Jasne, tylko... -nie zdążyłam dokończyć bo do pokoju wparowała Rantia.
-Z dala od mojej sypialni bo nie dożyjesz jutra!- wrzasnęła i znikła za drzwiami swojej świątyni.
-Nie przejmuj się ona tak zawsze.- powiedziałam z uśmiechem do zszokowanej Ainy.

Villin :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz