Leżałam na łóżku w objęciach Chrisa w postaci tego Oskara czy jak mu tam. Oboje byliśmy całkiem nadzy. Oskar nie jest jakiś bardzo brzydki, ale zdecydowanie wolę mojego Chrisa. A dokładniej narzeczonego. Wtuliłam się w jego tors. Przytulił mnie mocno i pocałował w czubek głowy.
-I co Płomyczku?
-A o co dokładniej chodzi?
-O wszystko...
-Kotku wolałam twoje ciało. Było bardziej... moje. Jeśli rozumiesz.- powiedziałam podnosząc na niego wzrok.
-Tak wiem o co ci chodzi. A co oprócz tego?
- Nic wielkiego. Parę osób chciało mnie zabić...- po czym dostrzegając jego wzrok dodałam- och to nic takiego. Nie podaję nazwisk. Już nie żyją.... Przecież wiesz, że potrafię sobie poradzić. Co jeszcze...? No tak... Zdaje się, że w Dolinie Ognia już nie jestem mile widziana...- poskarżyłam się.
- Bzdury. W Krainie Feniksów? Przecież to kraina feniksów.
- Tia... Powiedz to feniksom.
- Jak tylko wszystko skończę, zostaniesz ich królową. Już ja tego do pilnuję...
- Oj przestań... Nawet ty tego nie możesz zrobić.
- Płomyczku, czyżbyś w coš wątpiła...? Zapomniałaś już kto jest twoim narzeczonym?
- Hmmm... A mógłbyś mi to przypomnieć?- powiedziałam siadając nad nim.
- Oczywiście, że tak. To ja..
- Tak? - Spytałam udając zdziwienie i oglądając palec lewej dłoni. - Popatrz. - Pokazałam mu rękę. - Co widzisz?
- Bardzo ładny manicure... Ale nie rozum...
- No dobrze, a czego nie widzisz?
- Eemmm...?
- Ja na przykład nie widzę pierścionka... Zaręczynowego... A ty? Widzisz go?
- Aino proszę Cię..
- Nie kotku to ja Cię proszę, wiesz ile lat już na niego czekam? No właśnie, ja też nie wiem, w końcu przestałam liczyć. No więc jaki dzisiaj mamy dzień tygodnia? Środa... Chriss zdążysz w 3 dni, prawda? Chciałabym w sobotę zaręczyny. Takie prawdziwe, piękne zaręczyny. Z pierścionkiem. - Uśmiechnęłam się zmysłowo i dodałam- a teraz kotku, zadowól mnie to kara - jeśli nie zdążysz, a powinieneś zdążyć, dobrze Ci radzę- będzie nieco lżejsza.
Tylko uśmiechnął się z pobłażaniem i pocałował mnie namiętnie, łapiąc za kark i zmuszając jednocześnie do ponownego położenia się. Wczepiłam się rękami w jego złote włosy i poddałam się przyjemności. Chriss potrafił zadowolić kobietę. Mógł być jednocześnie drapieżny jak pantera i delikatny jak kotek.
-I co Płomyczku?
-A o co dokładniej chodzi?
-O wszystko...
-Kotku wolałam twoje ciało. Było bardziej... moje. Jeśli rozumiesz.- powiedziałam podnosząc na niego wzrok.
-Tak wiem o co ci chodzi. A co oprócz tego?
- Nic wielkiego. Parę osób chciało mnie zabić...- po czym dostrzegając jego wzrok dodałam- och to nic takiego. Nie podaję nazwisk. Już nie żyją.... Przecież wiesz, że potrafię sobie poradzić. Co jeszcze...? No tak... Zdaje się, że w Dolinie Ognia już nie jestem mile widziana...- poskarżyłam się.
- Bzdury. W Krainie Feniksów? Przecież to kraina feniksów.
- Tia... Powiedz to feniksom.
- Jak tylko wszystko skończę, zostaniesz ich królową. Już ja tego do pilnuję...
- Oj przestań... Nawet ty tego nie możesz zrobić.
- Płomyczku, czyżbyś w coš wątpiła...? Zapomniałaś już kto jest twoim narzeczonym?
- Hmmm... A mógłbyś mi to przypomnieć?- powiedziałam siadając nad nim.
- Oczywiście, że tak. To ja..
- Tak? - Spytałam udając zdziwienie i oglądając palec lewej dłoni. - Popatrz. - Pokazałam mu rękę. - Co widzisz?
- Bardzo ładny manicure... Ale nie rozum...
- No dobrze, a czego nie widzisz?
- Eemmm...?
- Ja na przykład nie widzę pierścionka... Zaręczynowego... A ty? Widzisz go?
- Aino proszę Cię..
- Nie kotku to ja Cię proszę, wiesz ile lat już na niego czekam? No właśnie, ja też nie wiem, w końcu przestałam liczyć. No więc jaki dzisiaj mamy dzień tygodnia? Środa... Chriss zdążysz w 3 dni, prawda? Chciałabym w sobotę zaręczyny. Takie prawdziwe, piękne zaręczyny. Z pierścionkiem. - Uśmiechnęłam się zmysłowo i dodałam- a teraz kotku, zadowól mnie to kara - jeśli nie zdążysz, a powinieneś zdążyć, dobrze Ci radzę- będzie nieco lżejsza.
Tylko uśmiechnął się z pobłażaniem i pocałował mnie namiętnie, łapiąc za kark i zmuszając jednocześnie do ponownego położenia się. Wczepiłam się rękami w jego złote włosy i poddałam się przyjemności. Chriss potrafił zadowolić kobietę. Mógł być jednocześnie drapieżny jak pantera i delikatny jak kotek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz