wtorek, 14 października 2014

Imperius Across

Killer jest w porządku... Lubię go bardziej niż kiedyś. Ma sumienie. Jesteśmy nawet do siebie podobni... Obaj możemy teraz stracić wszystko, więc równie dobrze możemy się trzymać razem...
Wiem, że gdybym chciał rozpocząć to wszystko na nowo natychmiast by się wycofał i to mnie... uspokaja.
Nie sądzę by teraz zamierzał mnie zdradzić... Nie. Nikomu nie powie... I ten plan się uda.
Musi!
Obiecał zwerbować wszystkich starych kumpli z okolicy. Sam mógłbym to zrobić, ale to nie jest zajęcie godne Króla Piekieł! Poza tym mogę mieć trochę kłopotów z... kumplami z drugiej strony barykady...
I z przygotowaniami... Sam muszę zwerbować Imperiusa, bo on nikogo innego nie posłucha,  a obawiam się, że jest mi potrzebny.
Jak tylko wyszedłem od Killera przybrałem swoją postać... W sensie tą ciemnowłosą z rogami.
I teleportowałem się do siedziby Imperiusa...
nie ma co, gust to on ma... Pod warunkiem, że się lubi gotyckie sale tortur, krew i kości.
Mnie to wszystko nie przeszkadza...
-Imperius!
-Christopher! Mówili, że dałeś się zabić.
-Mówili też, że zamierzasz się ożenić.
-I zamierzałem! Dopóki jej nie zabiłem! - i wybuchnął śmiechem.
-Coś się działo, kiedy mnie nie było? - oparłem się spokojnie o ścianę. Impreius nie jest tak głupi, by mnie atakować.
-Hmm.... Trochę się działo. Wybili grupę Mika tak z sześć lat temu. Ze starych kumpli większość przeszła na tamtą stronę. Loki zakopał topór wojenny z twoim bratem... Uwierzyłbyś w to?
-Oczywiście. Loki nigdy nie staje po przegranej stronie. Poczeka na dobrą okazją... Aż Ro mu zaufa, albo raczej o nim zapomni i przejmie tron. Jeśli nie zauważyłeś, to właśnie on zawsze najmniej ryzykował w czasie całej tej wojny.
-I zamierzasz mu tak po prostu zapomnieć?!?
-Zamierzam, co zamierzam. Jest mi potrzebny, żeby odwrócić uwagę mojego braciszka... Później wszystko wyjaśnię... Kto przejął władzę w Piekle?
-Lucy, a kto? Trudno z nimi wszystkimi wytrzymać... Skaczą sobie do gardeł...
-To akurat nie nowość. Masz kontakty z resztą?
-Może... Mów co zamierzasz!
-Plan jeszcze nie jest dopracowany... Ty, Mike i Loki zwerbujecie armię. Chcecie razem zemścić się na moim bracie i przejąć władzę we wszystkich przeklętych wymiarach.Uda się - każdy z was otrzymuje koronę. Czysty układ.
-Zbyt czysty. Co ty robisz w tym czasie?!?
-Mnie nie ma. To tylko wasz pomysł. Bardzo genialny pomysł z wielkimi szansami na powodzenie, pod warunkiem, że będziecie współpracować. O mnie nikt ma nie usłyszeć. Ani słowa. Ci co mają się dowiedzieć, spotkają się ze mną osobiście niedługo.
-Mów dalej... Co będziesz z tego miał?
-Rodzinka będzie bardzo zainteresowana tą wojną, ale dopóki mnie z nią nie powiążą mam szansę dostać się tam z powrotem. Pokażę wam jak otworzyć portale, więc jak już skończycie, myślę, że mi pomożecie... Bo chyba rozumiesz, że nikt bez poparcia Pirokenii nie utrzyma tam władzy...
-Jasne, jasne... Więc my odwalamy czarną robotę, a ty sobie czekasz gdzieś z boku, tak?!?
-Nie. Ja zbieram armię w Pirokenii, tak by nie zorientowała się moja matka. Wy walczycie na własną odpowiedzialność. I powiedzmy, że uważam was za pewien rodzaj ubezpieczenia, gdyby wszystko się sknociło...
-Ubezpieczenia... Aż tak nam nie ufasz?!?
-Aż tak wam ufam. Chyba rozumiesz, że nie mam już ochoty na powtórkę z ostatnich 3 tysiącleci?
-Stoi. Ale z resztą też sam musisz wszystko załatwić... I jesteś pewny, że właśnie Mika chcesz wysłać do Piekła? On ma talent do knocenia prostych spraw...
-I dlatego proszę byś go pilnował. Wiesz, że uważam cię za przyjaciela... Bądź moją prawą ręką, w tej wojnie. Potrzebuję kogoś kto zapanuje nad Mikiem i Lokim...
-Zgoda. Jak się dowiedzą...
-Nie mów im, że cię o to proszę. Wtedy mogą się zbuntować. Potrzebujemy ich, żeby odciągnąć uwagę reszty od nas, pamiętaj!
-Możesz na mnie liczyć Chris!

Wreszcie wyszedłem od tego idioty. On naprawdę sądzi że mu ufam?!? No cóż, w końcu Loki uczył mnie kłamać. Więc teraz zostało mi już tylko zebranie wieczorem, rozmowa z Mikiem i Loki... No dobra, jakoś to będzie... Ale jak tu okłamać Lokiego?
Chociaż, gdybym z nim szczerze pogadał, pewnie też obiecałby pomoc... Tylko, żeby Loki spełnił obietnicę, trzeba naprawdę wiele szczęścia...
To dziwne ale z nich trzech to jemu ufam najbardziej. Właściwie tylko dlatego, że wiem czego się po nim spodziewać. Wiem o czym marzy. I wyjątkowo mogę mu to dać...
Szedłem przez las. Zbliżało się południe. Nawet nie jest źle.
Skoncentrowałem się... Moja więź z Nedem była podobna do tej, co pod koniec łączyła mnie z Ro... A teraz wcale nie czułem żadnej więzi z Ro, chociaż pewnie, kiedy tylko się spotkamy więź się odnowi... Nie wiem czy tego chcę...
Ned się obudził. czułem to. Colin jeszcze nie próbował się ze mną skontaktować i to mnie martwi... Czy Ned mógłby mnie zostawić? Tak. Ma do tego prawo.
Rantii nie było w naszym wymiarze. szybko zauważyłem że jest bardzo zadowolona, w towarzystwie innego faceta... Czy to naprawdę...?!? No.. ale w sumie zawsze mieliśmy podobny gust... Ile to razy zdarzało się, że odbijałem mu dziewczynę? Albo on mi chłopaka?
Tak zgadza się, jestem biseksualny. Macie jakiś problem?!?
Jak się ma kilka tysięcy lat i nigdy się z nikim nie było na stałe, to bardzo wielu w końcu zaczyna... "eksperymentować". Ja na samym początku miałem chłopaka. To przez niego to się zaczęło. Przez niego mnie skazano... I on mi pomógł uciec. Powierzył mnie czyjejś opiece, a tamten mężczyzna...
Uwiódł mnie i wciągnął w to bagno tak głęboko, że nie byłem w stanie przestać, mimo, że w końcu go zabiłem.
Pierwszą dziewczynę miałem w wieku 20 lat - jeśli liczyć te, którym płaciłem za towarzystwo (if you know, what I mean); 50 lat - jeśli liczyć gwałty; a jeśli liczyć tylko moje związki, to... były trzy dziewczyny... (cztery jeśli liczyć, że jedna miała siostrę bliźniaczkę, z którą bez przerwy się zamieniała + ze 100 dziewczyn które odbiłem kumplom, tylko po to, żeby ich zdenerwować)
Jedna mnie zostawiła, gdy dowiedziała się kim jestem... Zdaje się że wyszła za mąż i jest szczęśliwa.
Nasz związek z bliźniaczkami był oparty jedynie na łóżku i zdaje się że nigdy tak naprawdę się nie skończył.... To znaczy pewnie się dowiem jak się znowu spotkamy...
A trzecia... Aina... Zamierzałem się z nią ożenić, jak tylko obojgu nam uda się skończyć z tym wszystkim... No cóż... Mam nadzieję, że nie zrobiła nic głupiego po mojej śmierci...
Wiem że jest tutaj... Skoncentrowałem się i nagle do mnie dotarło...
Cofnąłem się kilka kroków wyciągnąłem ręce i nagle wpadła mi prosto w ramiona. Nie ma to jak wyczucie czasu.
Przyciągnąłem ją mocno do siebie i zanim zorientowała się co się dzieje wpiłem się mocno w jej usta.
Po dłuższej chwili pozwoliłem jej zaczerpnąć oddech, ale się nie odsunąłem, mimo, że w pierwszej chwili próbowała mi się wyrwać.
-Spokojnie Płomyczku... Stęskniłaś się? - szepnąłem jej do ucha, po czym znowu wpiłem się w jej usta, a moja ręka instynktownie zaczęła wędrować w dół, po jej plecach.
Aina zadrżała, ale odwzajemniła pocałunek. Zarzuciła mi ręce na szyje i przyciągnęła mnie jeszcze bliżej.
~Wreszcie znowu jesteśmy razem~ pomyślałem, na sekundę przed tym, jak spojrzałem w jej zimne oczy i poczułem zimno stali na gardle...
-Jeszcze raz mnie zostawisz, a cię zamorduję, rozumiesz?!? Jak mogłeś?!?
-Aina...
-Nie tłumacz się! Nie chcę tego słuchać!
Zamknąłem oczy. Zaraz jej przejdzie.... Takie scenki urządzała mi przez pierwsze 100 lat tak, co dwie godziny, bądź częściej, więc jestem przyzwyczajony. Delikatnie odgarnąłem włosy z jej twarzy, jedną ręką nie przestając ją obejmować.
-Tak, wiem Płomyczku... Chris jest bardzo zły i umarł tylko po to, żeby zrobić ci na złość... A teraz mnie posłuchaj, bo to jest bardzo ważne i ci się nie spodoba...Nie musisz zabierać na razie tego noża, bo i tak tam za chwilę wróci...
-Mów.
-Przez ostatnie 16 lat miałem zablokowane wspomnienia i byłem uwięziony w ciele tego dzieciaka. Rozumiesz? I ten dzieciak ma dziewczynę i chłopaka... Nie mam pojęcia co JA do nich czuję, ale Oskar bardzo ich kocha, a za parę godzin, to on będzie ode mnie potężniejszy i będę mógł przejmować kontrolę tylko kiedy mi na to pozwoli... Mój brat bardzo sprytnie to wszystko zrobił. Do mnie należy tylko szósta część całej naszej mocy, a wszystkie rany to ja odczuwam najboleśniej, więc nic nie mogę z tym zrobić.
-W porządku... Rozumiem... - nagle nóż zniknął z mojej szyi, a Aina złączyła nasze wargi w długim pocałunku. Przynajmniej ona nigdy mnie nie zostawi... - Więc jak za starych dobrych czasów, tak Chris? Masz każdego kto ci się spodoba, ale to ty jesteś mój.
-Tak Płomyczku... Jestem twój... - teleportowałem nas do starego zamku na zapomnianej wyspie na czynnym wulkanie.W komnacie nie było mebli, oprócz wielkiego łoża z baldachimem i okna wychodzącego na jezioro lawy.
-Jak zawsze czytasz mi w myślach, Mój Książę... - wyszeptała mi do ucha Aina - tak dawno się nie bawiliśmy...

*na zdjęciu Chris w swojej demonicznej formie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz