Masa różnych myśli tłoczyła się w mojej głowie. Czułam, że jest w środku, ale nie bardzo wiedziałam jak mam tam wejść.
Przecież wilkołaki są odrobinkę większe niż zwyczajne wilki, większe, szybsze, silniejsze, bardziej inteligentne... można by długo wymieniać, ale mniejsza o to.
Powoli weszłam do środka i przysiadłam w połowie drogi. Stał odwrócony do mnie plecami. Nie ruszę się dalej, boję się, że go przestraszę.
(Powinniście przyznać, że sami nie czulibyście się bezpieczni wiedząc, że za waszymi plecami stoi ogromna bestia gotowa w każdym momencie zatopić kły w waszym ciele.)
Położyłam głowę na przednich łapach i czekałam. Loki dość szybko wyczuł, że jest obserwowany i powoli się odwrócił. Podniosłam łebek i przekrzywiłam go w geście rozbawienia, widząc jego zaskoczoną minę. Wstałam i ostrożnie podeszłam bliżej, gotowa w każdej chwili się wycofać.
Loki stał jak wmurowany, zupełnie tak jakby rozważał opcje ewentualnej ucieczki. Popatrzyłam na niego i ułożyłam się pod jego nogami (Przysięgam, że starałam się zapanować nad merdającym ogonem!). Przewrócił oczami i uśmiechnął się do mnie krzywo.
-Spróbuj zrobić tak jeszcze raz...- powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Odwzajemniłam spojrzenie i przybrałam ludzką postać.
-Nie wiedziałam jak powiedzieć ci, że jestem wilkołakiem...- odparłam najniewinniej jak potrafiłam.
Zaśmiał się i powiedział:
-Zamierzasz cały dzień paradować nago?
-Aż tak bardzo ci to przeszkadza?- zapytałam podchodząc bliżej "przypadkowo" trącając go ramieniem. Odwrócił głowę tak, że teraz jego twarz znajdowała się na przeciwko mojej.
-Oczywiście, że mi to nie przeszkadza...-oznajmił i cmoknął mnie w usta.
***
Staliśmy oparci o górę lodową, jeden krok i znajdziemy się na "terenie Valiona". Jeden krok i nareszcie odpłacę mu pięknym za nadobne... Jeden krok i wyrównam rachunek... Jeden krok... Tylko jeden krok. Spojrzałam na Lokiego.
-Przysięgnij, że nie pójdziesz za mną.-przewrócił oczami.
-Szedłem z tobą przez pół krainy, a ty nawet nie dasz mi popatrzeć!-odparł zirytowany.
-Niech będzie możesz popatrzeć, ale nic więcej. Masz się nie wtrącać. Zrozumiałeś?- uśmiechnął się niewinnie i robiąc minę aniołka odpowiedział:
-Zrozumiałem.
-Na pewno?
-Tak. Czyżbyś wątpiła w prawdopodobieństwo moich słów?
-Wiesz mam kilka powodów dla...- zamknął mi usta pocałunkiem - No dobrze wierzę ci...-powiedziałam rozbawiona- ale chodź już całuśniku ty jeden!
Powoli ruszyliśmy dalej, kazałam Lokiemu trzymać się daleko z tyłu aby w razie czego pozostał niezauważony. Ledwo ominęłam kolejną lodową ścianę, a usłyszałam zimny głos "blond dupka".
-O proszę, proszę czyli jednak szczeniak potrafi tropić.- zmierzyłam go lodowatym spojrzeniem.
-Dla twojej wiadomości już od dawna nim nie jestem...- gdy tylko wypowiedziałam ostatnie słowo natychmiast wyczarowałam miecz i zaatakowałam Valiona.
Dwa ostrza uderzyły o siebie z ogromną siłą. Blondyn w ludzkiej postaci ma niezły problem z robieniem uników... Jeszcze zobaczymy kto tu jest szczeniakiem!
Nie minęło nawet 5 minut, a Valion był już nieźle pokiereszowany. Jeszcze chwila i go załatwię! Hmmmm... przecenianie własnych możliwości zawsze poprawia humor.
Blondyn przejechał mi klingą po przedramieniu, poleciała stróżka ciepłej krwi. Zamiast zwolnić zaczęłam walczyć z jeszcze większą zaciekłością, nie odpuszczę mu tego co zrobił jedenaście lat temu.
Tak w ogóle to zastanawia mnie dlaczego nagle mój miecz nagle zaczął sam zadawać ciosy... Przecież mówiłam mu, że ma się nie wtrącać,ehh... zresztą niby czego mogłabym spodziewać się po bogu kłamstw? Odruchowo zerknęłam do tyłu, nawet nie zauważyłam w którym momencie Valion przyparł mnie do ziemi. Loki! Obiecuję, że mu to jeszcze wygarnę! Chociaż byłabym martwa!
Valion parsknął szyderczym śmiechem:
-Dalej uważasz, że to ja jestem szczeniakiem?
-Owszem...-powiedziałam i wbiłam mu nóż w plecy (w dosłownym znaczeniu).
-Ty mała wredna...-syknął osuwając się na ziemię.
-Ciiiiii... lepiej nie kończ.- teraz to ja uśmiechnęłam się kpiąco i wstając szepnęłam jeszcze- Żegnaj szczeniaku...
Ruszyłam w stronę w Lokiego:
-Coś mi obiecałeś całuśniku...
Rzucił mi zdziwione spojrzenie.
-Ale co ja niby takiego zrobiłem?
-Ty już wiesz co...
Rantia
Tak wyglądał Valion:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz