Aha... Poszedłem do dyrektorki, a ona mnie olała. Stoję pod drzwiami i nie jestem pewien co zrobić. Wydawało mi się, że lepiej jeśli porozmawiam o moim... problemie z dyrektorką, ale teraz już nie wiem co robić. Przez parę minut stałem pod drzwiami, aż w końcu postanowiłem wrócić do akademiku. Przyjechałem do Enderdragony parę dni przed rozpoczęciem roku. Na razie wszędzie jest pusto. Czuję się jakbym był jedyną żywą duszą w całej Enderdragonie, a przecież akademia jest zaledwie 20 mil od najbliższego miasta. Przecież dla maga, nawet początkującego, to zaledwie dwie minuty drogi. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Ale ostatnio już zacząłem zauważać, że moja magia różni się od mocy innych czarowników... Nie jestem pewny na czym polega różnica, ale...
-Czego tu szukasz?!? Początek roku dopiero za cztery dni! - Zza czarnych drzwi po drugiej stronie korytarza wychynął Dyrektor Shadow. On jest straszny. Zwłaszcza jeśli nagle pojawia się przed tobą i zaczyna na ciebie krzyczeć, a w promieniu 20 mil prawdopodobnie nikogo nie ma...
-Dzień Dobry. Jestem Oskar Wyvern i... - wyjąkałem i się zaciąłem. Powinienem mu powiedzieć o "problemie", bo potem będzie jeszcze gorzej, ale nie mogłem wydusić słowa.
~Gratuluję, to może teraz daj mi mówić?!?
~Nie jemu! On od razu wszystko spapra!
~Jak, takiś mądry to ty mów!
~Nie, ja też się go boję, niech "Aniołek" mówi.
~Nie, chcę! Czemu ja?
~Bo nie ja i nie reszta!
Od krzyków w mojej głowie zrobiło mi się słabo. Potrafię wytrzymać, kiedy dwóch się kłóci, ale teraz kłóciliśmy się wszyscy o kontrolę. Zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłem. Zamilkliśmy.
~4:1 żeby "Aniołek" mówił.
Dyrektor pochylał się nade mną i coś mówił... Nareszcie dotarło do mnie co się wokół mnie dzieje.
Cisza. Na korytarzu i w mojej głowie. Wreszcie cisza.
Dyrektor pomógł mi wstać.
-Jesteś chory, chłopcze?
-Nie. Tak. To znaczy... - Super. Dlaczego ja muszę mówić, skoro "Demon" sam się zgłaszał? Nie odpowiadać! Wiem.
-Spokojnie. - Dyrektor zaprowadził mnie do gabinetu za czarnymi drzwiami i posadził na czarnym fotelu obok biurka. Sam usiadł obok, wcześniej zamykając drzwi. - Uspokój się i powiedz, co ci jest? Jak się czujesz?
-Nic mi nie jest. - powiedziałem w końcu. - To znaczy jestem chory, ale nie tak jak pan myśli.
-Nie?!? Bo to wyglądało jak histeryczny napad padaczki. - Minęła chwila zanim sobie uświadomiłem, że żartuje. - Posłuchaj, Oskar. Mam 10 000 lat i bardzo wątpię, żeby coś mogło mnie jeszcze zdziwić. Mów, śmiało co ci jest.
Uspokoiłem się. Może wreszcie ktoś będzie mógł mnie zrozumieć... Albo chociaż uwierzyć w to co mi jest.
-To skomplikowane... Ja... Praktycznie 10 ostatnich lat spędziłem w psychiatryku, a resztę niewiele pamiętam.
-Słyszałem. Twój opiekun wysłał nam informację jeszcze zanim cię przyjęliśmy. Nie przejmuj się, zdarza się, że ludzie uznają nasze zdolności za chorobę, którą trzeba leczyć. Powinieneś sobie poradzić z lekcjami, a jak nie to zorganizuję ci indywidualne lekcje. To wszystko?
Mam ochotę uciec i nic nie mówić, ale wiem, że w ten sposób prawdopodobnie niedługo dowie się cała szkoła. A to ostatnie czego potrzebuję.
-Nie, panie dyrektorze. Ja mam... ludzie to określili, jako rozdwojenie jaźni...
-Oskar, czy ty mnie słuchasz? To co ludzie mówią nie dotyczy nas. Zapomnij o tym.
-Ale... mnie jest pięciu!
-Co? Co ty bredzisz, chłopcze? Na pewno nie jesteś chory?
-Jestem chory psychicznie. Wariat. Szaleniec. Kłócę się sam ze sobą.
Chaos. Zaczęliśmy mówić jeden przez drugiego, próbując wyjaśnić niewyjaśnione. Pięć umysłów w jednym ciele. Przynajmniej my tak się odczuwamy. Wszyscy jesteśmy Oskar Wyvern. Nadaliśmy sobie przezwiska:
- Aniołek, to grzeczny chłopiec, który potrafi zdobyć sympatię, każdego. Ma łagodne serce i jest z nas najdelikatniejszy. Nikogo nie może skrzywdzić. Po prostu aniołek. Chociaż jego poczucie humoru bywa dość specyficzne. Genialny aktor. Potrafi każdego skłonić, żeby robili co im każe.
- Demon, to wcielenie zła. Potrafi się zachować, ale nie chce. Gardzi wszystkim wokół. Bywa agresywny i apodyktyczny. Mistrz wszystkich sztuk walki jakie kiedykolwiek wynaleziono.
- Czarownik. Jest z nas najmądrzejszy, najbardziej opanowany i elokwentny. Jego moc magiczna jest największa i najłatwiej mu przychodzą wszelkiego rodzaju zaklęcia. Jest opiekuńczy i bardzo lubi nas wszystkich pouczać.
- Haker. Uzależniony od komputera. Potrafi ominąć wszystkie zabezpieczenia, hasła i zaklęcia. Znajduje wszystkie tajne przejścia i odgaduje zagadki. Ale trudno z nim pogadać o czymkolwiek oprócz gier komputerowych.
- Dzieciak. Jego mózg zatrzymał się w rozwoju kiedy dowiedział się o śmierci naszych rodziców, więc ciągle ma 5 lat. Słodki dzieciak, lubi cukierki i ogląda bajki o smerfach i gumisiach. Naiwny, miły i uroczy. Ale jeśli płacze to jest ŹLE.
To właśnie ja. Albo może my? Trudno to zrozumieć. Jeszcze trudniej kiedy odzywa się Szósty. A odzywa się tak rzadko i w tak różnych kwestiach, że całkiem możliwe, że są także jakiś Siódmy i Ósmy. Ale mamy pewność jedynie do istnienia naszej piątki. Chociaż, czy to możliwe, że istnieje pięć osób w jednym ciele? Może po prostu to wszystko sobie wymyśliłem? Tak, właśnie nachodzi mnie wena filozoficzna o sensie istnienia i o tym, że to wszystko może być tylko snem, który śni się komuś w jakiejś odległej galaktyce, bądź w innym wszechświecie. A przy okazji to znowu mówi Czarownik (ja pisałem na początku)
Dyrektor siedział na fotelu za biurkiem i próbował przetrawić to, co mu właśnie powiedziałem. Nie żeby to było łatwe. Wiem, że mi wierzył. Zauważył jak się przekrzykujemy. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie nielogiczne.
-W porządku Oskar. Rozumiem mniej więcej o co chodzi, ale nie jestem pewny czego ode mnie oczekujesz? Chcesz lekcji indywidualnych?
-Nie, proszę pana. Po prostu nie chciałbym mieć kłopotów, jeśli nagle w czasie lekcji zacznę się ze sobą kłócić. To wygląda dość specyficznie. Czy mógłby pan ostrzec innych nauczycieli?
-Oczywiście... To wszystko? Dam ci dobrą radę. Ustal kim jesteś i nie pozwól uczniom zorientować się, że jest coś poza tym co im pokazujesz. Inaczej zostaniesz uznany za wariata i zaczną cię unikać. Lepiej dla ciebie, żebyś nie robił, żadnych cyrków na lekcjach.