Spokojnie. Nic się nie dzieje. Jesteś oazą spokoju. Wcale nie musisz wrzeszczeć. To tylko szyba. Opanuj się!
Po co ja się w ogóle pytałem kto wybił szybę? Co mnie to obchodzi skoro poskładałem ją pstryknięciem palców?
Przecież każdy idiota potrafi poskładać szybę. Ta wampirzyca też powinna to potrafić! To przecież najprostsze możliwe czary!
Więc czym ja się przejmuję? Wyluzuj. Wyluzuj. Wyluzuj.
Oskar prosił, żebym się opanował. Tak. Wyluzuj. Nic cię nie obchodzi jakaś głupia... szyba. Wcale nie chciałem pomyśleć wampirzyca, chodziło o szybę.
-W porządku. Chyba nic wielkiego się nie stało... - wzruszyłem ramionami i wyszedłem zanim zdążyłem coś zniszczyć. USPOKÓJ SIĘ!!!!!!!!!!!!!! Nic z tego. Nie potrafię.
Upadłem na łóżko i zacząłem gapić się w sufit. Minęła godzina. Potem dwie. Oskar chodził i mnie szukał. Nie miałem siły zareagować. Chyba zasnąłem. Kiedy się obudziłem Lilith stała nade mną z gniewnym spojrzeniem.
-Gdzie Oskar? - zapytałem. Zaniepokoiłem się. Musiał go zmartwić mój wybuch. Starałem się zachowywać normalnie, ale nie mam na to siły. Potrafię już tylko wydzierać się na Lilith.
-Poszedł sobie. Tamta dziewczyna też. Szukał cię, ale nie znalazł. Wspominał coś, że idzie do akademiku po swoje rzeczy...
Wtedy usłyszałem trzask zamykanych drzwi i odgłos jakby ktoś ciągnął po ziemi coś bardzo ciężkiego. Usiadłem na łóżku. Po chwili Oskar wszedł do pokoju ciągnąc ogromną starą skrzynię.
-Ned! Jesteś! - zawołał zaskoczony.
-Nie nie ma mnie - powiedziałem zirytowany. - W tym pokoju chcesz mieszkać?
-Mhm. Jeśli nie będę ci przeszkadzać.
-Przepraszam. - powiedziałem po długim milczeniu. Oskar spojrzał na mnie zaskoczony. - że na ciebie nakrzyczałem. I że jestem ostatnim idiotą w szkole.
-Nie mów tak. - powiedział cicho, zdenerwowany.
-To prawda i ty o tym wiesz. - chciało mi się krzyczeć. Oskar chyba wiedział jak się czuję. Usiadł obok mnie bez słowa. Przytulił się do mnie i zaczął mi nucić do ucha jakąś melodyjkę. Po kilku chwilach byłem już spokojny. Jak nigdy.
-Jak się czujesz? - spytał cichutko.
-Dobrze. Już dobrze. Dzięki. - Oskar uśmiechnął się do mnie. - Co śpiewałeś?
Chłopak zarumienił się.
-Kołysankę. Mama mi ją śpiewała... Chyba.
-Co to za skrzynia?
Oskar zmieszał się.
-Tajemnica. Może kiedyś ci pokażę. Później.
-Jak sobie życzysz... Mam cię na razie zostawić?
Oskar skinął głową, a ja wyszedłem z pokoju.
Zacząłem czytać jakąś książkę. Ledwo skończyłem trzecią stronę i wybiła 11. Jutro trzeba iść do szkoły, bo inaczej Dyr mnie zabije. To znaczy on już się przyzwyczaił, do tego, że często nie zjawiam się na lekcjach, ale jeśli uzna, że zacząłem deprawować innych uczniów...
Wolę nie myśleć co dla mnie wymyśli...
Położyłem się i już prawie zasnąłem, kiedy Oskar wemknął się do mojego łóżka. Łypnąłem na niego zaspanym okiem.
-Nie mogłem zasnąć. Mogę...
Otuliłem go kołdrą i zasnąłem. Zdaje mi się, że wcześniej szepnął mi jeszcze do ucha:
-Kocham cię.
Ale może mi się to tylko przyśniło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz