poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Love forever

Oskar. On jest wspaniały. Piękny, miły, uroczy. Potężny. Bystry i zdolny. Jest jedną z osób dobrych we wszystkim. Od kiedy go zobaczyłem nie mogłem przestać o nim myśleć. Możecie to nazwać miłością od pierwszego wejrzenia.
Miałem nadzieję na przyjaźń. Nie sądziłem, że kiedykolwiek mogłoby do czegoś dojść. Miał dziewczynę, w szkole nigdy na mnie nie spojrzał, a nawet kiedy go zaprosiłem był po prostu miły. Nawet nie.
A teraz po pierwszej (prawie) randce zgodził się ze mną zamieszkać. Nie do końca byłem w stanie zrozumieć tego co mówił o swoim... rozstrojeniu jaźni . Ale wniosek był jeden. Kocha Rantię i nie zerwie z nią dla mnie. Nie będzie się ze mną otwarcie umawiać. Ale skoro mieszka u mnie to znaczy, że będziemy blisko siebie. Nie będzie mnie unikać. To było najlepsze co mógł mi zaoferować i byłem szczęśliwy. Oczywiście to nie znaczyło, że zamierzam polubić Rantię. Mogę ją co najwyżej tolerować.
Oskar wybierał dla siebie pokój. W domu było ich z pięćdziesiąt z czego dwadzieścia nadawało się do zamieszkania. Postanowiłem, że na razie dam mu spokój. Będziemy jeszcze mieli dla siebie dość czasu. Włączyłem na x-boxie grę. Wybrałem na chybił trafił i oczywiście padło na wyścigi. Rozsiadłem się na kanapie na przeciwko telewizora. Oskar przyszedł  po... jakimś czasie. Nie pytajcie bo grałem i naprawdę nie wiem ile minęło. chyba pięć wyścigów. Oskar wziął pada, rozsiadł się na podłodze i oparł głowę o moje kolana.
Zaczął się wyścig. Postanowiłem dać mu fory. Jest młodszy i nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej grał na x-boxie. A poza tym go kocham. Ale kiedy w pierwszym wyścigu wygrał z przewagą dwóch minut wstał, usiadł obok mnie i zajrzał mi w oczy z uśmiechem.
-Aż tak bardzo, cię rozpraszam Edziu? Mam ci dać buziaka na zachętę? - Pocałował mnie zanim zdążyłem zareagować na "Edziu". Odsunął się ode mnie o wiele za wcześnie, jak na mój gust.
-Dostaniesz następnego buziaka jak wygrasz. - obiecał. Uśmiechał się prawie tak uwodzicielsko jak Lilith, ale w jego przypadku mnie to nie irytowało.
Następny wyścig wygrałem. Przyciągnąłem do siebie Oskara, ale w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Normalnie bym to zignorował, ale Oskar natychmiast się odsunął i mruknął, że powinienem otworzyć.
Wstałem i podszedłem do drzwi mocno zagniewany. Zobaczyłem wampirzycę. Chciała przeczekać deszcz. Zamierzałem zatrzasnąć jej drzwi przed nosem, ale Oskar złapał mnie za rękę i powiedział szybko.
-Jasne. Nie ma problemu. Wchodź!
Koniec romantycznych wyścigów na x-boxie.

<No dobra. Yuuki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz